|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
GameMaster
Administrator
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
Wysłany: Nie 14:40, 02 Mar 2008 Temat postu: SKAZA NA NIEBIE - Tańcząc na szkle |
|
|
Misja dla: Liny Grantze, Serito, Nobu Miyuki oraz Nobu Kajitsushu
Drużyna biegła za zdumiewająco szybko biegającą Liną. Podczas maratonu przez miasto prowadziły ich impulsywne dźwięki detektora, które najwyraźniej rozumiała tylko dziewczyna z dwunastki. Co jakiś czas dało się wyczuć ogromne natężenie reiatsu, choć już nie tak silne jak to pierwsze, mające miejsce od razu po wyjściu z bramy. Mijając kolejne mieszkania czuliście przypływy i odpływy duchowej energii, jak gdyby gdzieś niedaleko was wylewało się wręcz może reiatsu. Podczas biegu pojawiły wysoko się nad waszymi głowami jakieś sylwetki, ułamek sekundy potem znikły, zostawiając po sobie ogromna burzę dymu, która opadała na was oraz sąsiednie ulice. Krztusząc się pyłem, dymem biegliście przed siebie. Lina skręciła nagle w jedną z odnóg prowadzących do nieco mniej zabudowanych rejonów. Dźwięki detektora okazywały się coraz głośniejsze, podobnie jak coraz silniejsze okazywało się reiatsu, w pobliżu którego się znajdowaliście. W końcu domy zaczęły ustępować miejsca drzewom, droga alejkom a budki telefoniczne zamieniły się na drewniane ławeczki. Znajdowaliście się w czymś na kształt ludzkiego odpowiednika ogrodów Serentei, oczywiście nawet w połowie nie tak wspaniałych. Gdzieś daleko miał miejsce kolejny wybuch, druga chmura pyłu opadła kilkaset metrów od waszego położenia. Byliście niedaleko jakiejś zaciekłej walki.
Pierwszy post należy do Liny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lina
Pokaż zdjęcie
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie
|
Wysłany: Nie 14:49, 02 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Lina spojrzała na detektor. Podniosła brew. ~”Chyba sobie żartujecie!” – pomyślała, spoglądając jeszcze raz na dane przedstawione na detektorze, potem na to, to roztaczało się przed nią. Cóż, wiedziała, że w tym wszystkim będą jakieś haczyki.
Przed nią rozpościerało się małe jeziorko, otoczone ze wszystkich stron przez gęste drzewa. Jak na ironię, miejsce wbicia anteny miało znajdować się dokładnie na samym środku tego jeziorka. A zbiornik bynajmniej nie wyglądał na płytki
-mamy drobny problem, drużyno…
Powiedziała cała zdyszana. Nie wiedziała, czy większe zmęczenie wywołało u niej długi bieg czy może olbrzymia, wręcz przytłaczająca energia, która ją otaczała. Jak ktoś może być tak nieludzko potężny?
-miejsce wbicia anteny to.. sam środeczek tego owalnego jeziora. Macie jakiś pomysł, jak wbić ponad trzydziestokilogramową antenę tak, aby utrzymywała się na tafli wody?
Zapytała zdyszana, lecz z wyraźną ironią. Miała tylko nadzieję, że nie będzie musiała tutaj siedzieć zbyt długo. To wszystko zupełnie jej się nie podobało. Choć walka nie dotyczyła ich bezpośrednio, zasięg rażenia takich bitw był w zupełności wystarczający, aby zmieść ich z powierzchni ziemi. Boże, przecież ona widziała Cero!
-Znajdujemy się w nieco ciężkiej pozycji, jakieś pomysły?
Lina otrzepała swój strój oraz włosy z kurzu, jaki opadł na nich podczas fragmentu biegu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemo
Anna Maria Wesołowska
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: SSVD
|
Wysłany: Nie 16:24, 02 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Genialnie. Jedynym plusem faktu, że znajdowali się w świecie ludzi, będącym aktualnie miejscem starcia bytów z ludźmi mającymi tyle wspólnego, co wygląd, było to, że mogła sobie spokojnie zarzucić na wierzch szatę w wiadomym kolorze. Wachlarzyk nie pomagał jej za wiele w utrzymaniu komfortu podczas tego zwariowanego biegu-w sumie to bardziej ją irytował, niż pomagał, bo nieziemskiego wysiłku wymagało utrzymanie go przy sobie, a nie utracenie na rzecz zawieruchy wojennej. Na wszelkie moce...jak dobrze mieli Ci, którzy byli całkowicie ślepi na zaburzenia w Reiatsu, Ci których percepcja nie zauważała czegoś takiego. Jak wiele dałaby, by być na ich miejscu! Wachlu, wachlu, wachlu!
W dodatku, gdy dotarli na miejsce, była diablo głodna. Niech to piorun trzaśnie. Albo stop. Lepiej nie, bo jeszcze się spełni, tylko w miejsce pioruna wstawimy Cero. Po prostu wspaniale. Na dodatek, trzeba było wymędrkować, jak tą całą antenę umiejscowić na jej miejscu. Geeeniaaaalnie...Kaji klapnęła tyłkiem na ziemię, wzdychając ciężko. Odgłos burczenia rozszedł się po okolicy.
-Eeeeh...najłatwiej byłoby wyparować to jeziorko jakimś Hadou, a potem przenieść tam z kawał drzewa...czy dwa...czy trzy...i wbić antenę na odpowiedniej wysokości, ale pewnie to nie wchodzi w grę, co? Przejście do pozycji leżącej, wachlu. Zaczęła przyglądać się okolicy Można też...ściąć kawał drzewa i wywiercić w nim otwór, w który wsadzi się antenę...a potem używając magii, utrzymać to to tam gdzie trzeba, ale pewnie będzie tym kołysać bezbożnie...przydałoby się to jakoś unieruchomić. Na większe konstrukcje czasu nie mamy, eeeeh... Z leżakowania przeszła do siedzenia, rzucając szybkie spojrzenie jeziorku, by znowu pacnąć na plery. Jakieś piętnaście na piętnaście...można byłoby spróbować zrobić z tych ławeczek, co je mijaliśmy, jakieś wsporniki...czy coś...eeeh! Nie wiem jak to nazwać! Tak żeby rzucić na nie i na samą kłodę zaklęcia unieruchamiające...ale to za dużo roboty, plus brak narzędzi...eehh...Michan i dwunastnica, nie macie jakiegoś śmiesznego, przydatnego demonicznego uroku na taką okazje? Jakaś telekineza, czy coś? Ehh...
Super ekstra.
-A może jakieś puff-uff zamrożenie? To by załatwiło sprawę, jakieś zaklęcie z kręglu lodu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Nie 17:15, 02 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Serito
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:30, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Serito
Tak. To, że spotka ich tam walka Serito był pewien. Pocieszał się faktem, że są jedynie jej obserwatorami, choć nie mógł powiedzieć, że czuje się bezpiecznie.Sam w otoczeniu trzech, ładnych Shinigami pewnie mógłby westchnąć z zadowoleniem, ale nie podczas misji - w końcu większość kapitanów stanowili mężczyźni ... Zastanawiał się, jak szło drużynie pod kierunkiem Abi.~"My przynajmniej jesteśmy bezpieczni ..."
Sporo wysiłku kosztował go bieg, zwłaszcza z ciężką i nieporęczną anteną, nie wspominając o energii duchowej, zdającej się wypełniać każdy centymetr Karakury. Może, to głupie ale nawet jeśli uznawał Linę za swoją dowódczyni, to on czuł się odpowiedzialny za wszystkich ... był jedynym facetem w oddziale... Ostro się wkurzył, gdy zamiast jakiegoś kawałka ziemii ujrzał taflę wody. Bądź, co bądź zależało mu na opuszczeniu tego miejsca, a fakt, że woda stanęła mu na drodze troszkę go przygnębił ~" Jakieś pomysły ... " Tak , w sumie miał parę ...
- Kayitsuchu ma rację ... Lina, możesz połączyć się z centralą ? Może dałoby się ich wyobłagać, o przesłanie czegoś na zamrożenie jeziorka ? - myślał na głos białowłosy Shinigami - Nie ma innego wyjścia jak zamrozić ten zbiornik ...
- Musisz wbić tą antenę centralnie w dno ? czy musi być po prostu po środku tej wody ? - dodał po chwili, patrząc w stronę swojej zwierzchniczki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Serito dnia Pon 0:37, 03 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemo
Anna Maria Wesołowska
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: SSVD
|
Wysłany: Pon 1:55, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Telefon do przyjaciela...telefon do przyjaciela...
Idea dzwonienia o przenośną zamrażarkę była w niesmak małej Nobu. Powachlowała się jeszcze chwilę, słuchając słów kolegi od Ukitake, któremu w sumie włączył się pewnie syndrom samca opiekuńczego. Heheh. Trzeba było wziąć się do roboty...Kaji była osóbką dziwną. W zabawach i wielu dziwnych aktywnościach była osobą szalenie energiczną i wykazującą objawy ADHD, ale podczas nauki rzeczy których nie lubiła czy podczas pracy, nagle stawała się kwintesencją leniwości. Wzdychając, przeszła płynnym ruchem z pozycji leżącej do stojącej, marszcząc czoło i wbijając swoje zamyślone złote oczka w wodę.
-Ok...zna ktoś to miejsce? Może jakiś sprzęt byśta załatwili? Ponton, lina, cokolwiek? A najlepiej oba? I... Dźwięk burczenia był wyraźnie słyszalny mimo zawieruchy wojennej. Nobu położyła swoją rączkę na brzuszku, robiąc minę tak żałosną, że nawet serce Ichimaru Gina zareagowałoby niezwykle ludzko. Po prostu...Kajitsushu wyglądała teraz jak małe, biedne, smutne i głodne zwierzątko, wpatrujące się w swój pusty żołądeczek. Po chwili wodziła po wszystkich biednym wzrokiem, trzymając końcówkę paluszka w ustach. Może coś do jedzenia, mmm?
Serito spojrzał prosto w twarz Nobu Kajitsushu. Zrobiło mu się jej po prostu żal.
- Hmmm ... Byłem już w Karakurze. Nie powiem, znam głównie tutejsze puby, ale ponton i linę powinno się dostać w tutejszym "supermarkecie", czy jak to ten sklep nazywają ... Tam będzie na pewno ponton, na linę nie ma co liczyć...- odparł białowłosy "Ej, przecież dzieciaki mówiły coś ostatnio o skałce wspinaczkowej ... tam muszą mieć linę!"
Linę też zorganizuję chodź to jest kawałek stąd. Popilnujesz teraz wraz z resztą oddziału anteny, w porządku ?
Ale łatwo chłopak dał się zrobić.
Nobu uśmiechnęła się promiennie (choć w jej duszy uśmiech był to diabelski i z gatunku "uhahaha znalazłam jelenia"), zamykając oczka i przykładając policzek do złożonych jak do modlitwy dłoni.
-Tak? Dziękuje! No tak, w końcu jesteś z oddziału Ukitake...wielkie dzięki! Weźmiemy liny, rozwiesimy je między drzewami po obu brzegach jeziorka, na linach zawiesimy ponton, do pontonu włożymy antenę, a same liny siostrzyczka albo dwunastnica usztywni jakimś szprytnym Bakudou. Ok, to wszystko, Serio-san?
Białowłosy Shinigami uśmiechnął się
- Spoko. Postaram się uwinąć jak najszybciej... Do zawieszenia tych lin przydadzą się conajmniej dwie osoby to fakt ...ale tym będziemy się martwić później - teraz nie ma czasu do stracenia!- powiedział Serito -Jakbym nie wrócił w przeciągu dwóch godzin, uznajcie że stałem się pożywką dla tutejszych Pustych...
-Ok, jeśli nie wrócisz za półtorej godziny, wyślemy kogoś innego. Raczej. Chyba. Może.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Pon 2:09, 03 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Serito
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 2:18, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Serito puścił się biegiem. Biegł, jakby ścigało go stado Pustych, co jakiś czas odwracając się za siebie. Mijał po drodze zrównane z ziemią uliczki, co jakiś czas musiał przystanąć i wybrać okreżną drogę, by uniknąć walki. To miasto zdecydowanie nie wyglądało tak, jak chociażby miesiąc temu ... Targały nim różne emocje, ale główna z nich to była odpowiedzialność, jaka na nim spoczęła oraz myśl, że nie może dać się tak po prostu zabić ... Po jakimś kwadransie dotarł do miejscowego supermarketu, wbiegł do środka nie bacząc na resztę klientów - nikt nie mógł go dostrzec w formie Shinigami przecież ... Minął arejkę z różnego rodzaju chemikaliami i zaczął gorączkowo szukać pontonu w dziale z artykułami do rybołostwa. Miał troszkę pecha - Serita ubiegł jakiś stary dziad pakujący ostatni ponton do metalowego wózka. Nie namyślając się długo, szeregowiec kopnął z całej siły w wózek, patrząc jak jego cała zawartość ląduje wokół pechowego człowieka. Szybko pochwycił pudełko z pontonem, zabrał jakąś pompkę po drodze i wybiegł na zewnątrz.
Nie myśląc, że postąpił jak zwykły złodziej, zaczął biec dalej, tym razem w stronę obrzeży miasta.Nie wiedział dokładnie gdzie postawiono ową skałkę, ale z tego co słyszał miała być na miejscu starej, nieużywanej już stacji benzynowej ... Tym razem podróż zajęła Seritowi znacznie dłużej jakąś godzinę, sam nie wiedział ile i wolał nie myśleć też o tym. Zlokalizował zaplecze, mieszczące się tuż za recepcją - miał szczęście obsługa skałki miała teraz przerwę na kawę, więc wziął jakiś wolno leżący plecak ,zapełnił go całego czterema linami, każda długości 20m oraz przypominając sobie burczenie brzucha u jego nowej koleżanki także paczkę herbatników z lady ...
Mimo wypełniającej go adrenaliny, powrót zajął mu nieco ponad godzinę. Sprzęt w porównaniu z ciężarem anteny nie był jakimś wielkim problemem, mimo wszystko zmęczenie dawało mu się we znaki.
- Wybaczcie, że tak dlugo ... Nie dało się szybciej ... mam wszystko co uzgodniliśmy ... - wydyszał Serito, robiąc co chwilę przerwę, by nabrać powietrza - Kaji, łap !
Obok Nobu Kajitsushu wylądowała paczka herbatników. Były całe pokruszone, ale to nie miało chyba dla niej zbytniego znaczenia ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lina
Pokaż zdjęcie
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie
|
Wysłany: Pon 16:48, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
-Głupcy! Powiedziała Lina, spoglądając na oddalającego się Seiro. Nie sądziła, że Shinigami mogą być naprawdę aż tak ułomni.
--przecież do czasu jego powrotu całe Karakura najprawdopodobniej pójdzie z dymem! Musimy coś wymyśleć, i to zaraz!
Grantze spojrzała na przejrzystą taflę jeziorka, leciutko pomarszczoną przez drobne fale. Nad ich głowami rozgrywał się pojedynek tytanów, kiedy ona musiała główkować. Nienawidziła czegoś takiego, wolała zacisze swojego laboratorium. Kawa, kapcie, ekrany przekaźników i stosy papierowych danych. To był jej mały świat, nie żaden poligon w którym aktualnie się znajdowała. Przez to wszystko nie potrafiła się skoncentrować.
-Do diabła, dwunastka to oddział naukowy, nie militarny. Nie możemy zamrażać, podpalać ani dusić w obłokach gazów żadnego terenu znajdującego się poza naszym światem! Co wy sobie myślicie. To wy jesteście od takiej brudnej roboty.
Lina odgarnęła kosmyk włosów za ucho, po czym przyłożyła smukły, kościsty palec do niego.
-Abi, proszę wybaczyć moje najście, ale zdaje się, że mamy drobny problem. Lokalizacja wbicia anteny to… tafla jeziora, którą mam akurat przed sobą. Mam nadzieję, że nie macie się tam źle. Postaramy się coś wymyśleć, uzbrójcie się jednak w cierpliwość. Co?! Wy już otworzyliście Bramę? Nie dobrze. Wytrzymajcie tam, my już działamy.
Lina rozłączyła się, zagryzając swoja wargę białymi ząbkami. Zdaje się, że nie mają zbyt wiele czasu do działania. W przeciwnym razie tamci będą mieli do czynienia z komitetem powitalnym Aizena. Młoda naukowiec spojrzała na antenę, którą pozostawił tamten głupiec. Stosunkowo duża waga, lód może nie wytrzymać. Mimo wszystko trzeba spróbować. Lina zamknęła oczy, po czym podniosła dłonie ku górze. Zaczęła szeptać:
Gajo, Ty która płaczesz przez wieki, Odrzuć krwawy kielich, Ukarz co bezczeszczą Twe łono, Pochłoń ich! Hadou #20 - Koudo Issei!
Wycelowała wskazującym palcem w jezioro przed sobą. Po chwili na tafli wody pojawiły się większe małe fale, który po chwili zamieniły się w duże wylewy wody z brzegów. Ziemia w pobliżu jeziora zaczęła się kruszyć oraz pękać, powodując stosunkowo głębokie szczeliny. Jezioro znacznie rozszerzyło swoją objętość, niemniej stało się przez to znacznie płytsze.
Grantze mimo tego wciąż miała zamknięte oczy. Czułe reiatsu koło siebie, dosyć potężne, jak na nią reiatsu. Ten czar był jej najnowszym nabytkiem, dodatkowo nie zawsze skutkował jeszcze tak, jak ona by tego chciała. Mimo tego zdaje się, że nikt nie miał póki co lepszego pomysłu. Lina odetchnęła ciężko, po czym ponownie zaczęła szeptać.
The Frozen hand breaks, melting away the sun. The frosty breath blows, relentlessly assaulting the wind. The binding ice collapses, nurturing the earths plants. Hadou #45 Aisudansu! W miarę kolejnych słów jej głos stawał się coraz silniejszy, coraz donośniejszy. Ostatnie słowa wręcz wykrzyczała. Po inkantacji energicznie otwarła oczy. W jej dłoni znalazł się dyskobol wirującej wody, niecierpliwie poruszający się między jej palcami. Czuła, jak ciężko było okiełznać jej tą magię. Dyskobol niemal wymykał jej się z rąk, czuła dziwne uczucie, jak gdyby zaraz miał spotkać się z ziemią, wylewając się z jej dłoni. Musiała działać szybko. Rzuciła dyskobolem w stronę jeziora.
Woda, będąc w locie zmieniła swój kształt, bardziej przypominając coś na kształt prostokątnego oszczepu, niżeli owalu. Ku zdziwieniu wszystkich woda zaczęła zamieniać się w lód. Lodowa, ostra bryła wbiła się w taflę jeziora pod kątem około 60 stopni. To jednak nie koniec, przy spotkaniu z taflą oszczep jak gdyby eksplodował, wydając na świat kilkadziesiąt mniejszych odnóg. Wszystko przypominało bardziej gigantyczny korzeń. Od tych odgałęzień nagle wybuchły kolejne, tworząc całą sieć lodowych kolców, odgałęzień i cienkich kończyn, na których utrzymywał się główny, najgrubszy pień. Najwyraźniej wszystkie one były wbite w ziemię, dosyć głęboko pod powierzchnią jeziora.
-Szybko, niech ktoś wbije antenę w najgrubszy, najwyższy korzeń. Powinien wytrzymać. Pospieszcie się, po jakimś czasie lód zmiesza się z cieplejszą wodą w jeziorze. Nie mamy zbyt wiele czasu.
Lina rozejrzała się po obecnych dziewczynach.
-ty zdaje się jesteś z oddziału Soi Fon..
Powiedziała w kierunku siostry od tej „wygadanej”, sztucznie słodkiej dzieweczki.
-chyba nie powinnaś mieć z tym problemu, prawda?
LINA DOSTAJE PUNKT... W KONCU KTOS PODJAL SIE SKUTECZNEGO DZIALANIA XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 19:39, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
W końcu po uporaniu się z wszystkimi formalnościami ruszyli w drogę. Trochę ją zaskoczyło wybranie kogoś z nich na przywódcę, ale miała wrażenie, że została wybrana tylko dlatego, że szefowa drugiej wyprawy była z takiego samego składu. Nieważne, nie był to zły wybór, więc nie miała zamiaru na niego narzekać. Jej myśli przeszły na Kenpachiego, który musiała przyznać, że miał charyzmę. Przede wszystkim mówił konkretnie, co było dosyć skuteczne. Jak na faceta - nieźle. Rozglądała się wokół, gdy zmierzali do celu, czasem rzucając okiem na siostrę. Trochę przesadziła, musiała to sobie w myślach przyznać. Ale była w wyjątkowo złym humorze. Może to ten dzień ? Nah, po prostu wstała lewą nogą i dzisiaj była poirytowana. Jednak jakoś się powstrzymywała. A że jej siostra pozostawiła to w spokoju, był w sumie dla Miyuki bardzo wygodny. W końcu dotarli na miejsce. Musiała przyznać, że umieszczenie tej satelity... na środku jeziora był problemem. Przez dłuższą chwilę się nie odzywała, czekając na reakcję reszty, bo zdecydowanie miała w tym momencie chroniczny brak pomysłów. Jednak zrobiono co trzeba, gdy ujrzała lodowe odnogi. Zaklęcie było nawet niezłe. W sumie to zbędnie biegł po ponton, ale jakby co mógłby się przydać jakby nikt nie wpadł na nic lepszego. Lina niespodziewanie się odwróciła w jej kierunku. Musiała przyznać, że jej mina zdecydowanie się nie podobała. Było w niej coś... aroganckiego, irytującego. I gdy usłyszała jej kwestię, to z pewnością się nie myliła.
-ty zdaje się jesteś z oddziału Soi Fon.. chyba nie powinnaś mieć z tym problemu, prawda?
- Nie, nie będe miała, Lino. I nazywam się Nobu Miyuki. Nie jesteśmy z sobą na Ty i zanim powiesz, że dowodzisz to mało mnie to obchodzi. Z szacunku byś zapamiętała. I już się robi, misja zwlekać nie może.
Z lekko zirytowanym tonem skończyła swoją kwestię. Spokojnie zbliżyła się do Serito i widząc antenę, gestem dłoni kazała mu ją wziąść i postawić na najgrubszej odnosze korzenia. Spokojnie stanęła przed anteną i upewniła się, że stoi w linii prostej, by ewentualnie nie wpadła do wody.
- Jeśli się pytacie co robię, to sprawdzam czy antena stoi w linii prostej. Wolę żeby nikt nie wchodził na lód, bo może nie wytrzymać dodatkowego ciężaru. Serito-san, jakby co bądź w gotowości wbiec na lód. Ale nie powinno być problemu. Zaklęciem ją przepchnę na środek.
Skupiła się, szybko zaznaczając palec ślina, upewniając się, że nie wieje zbyt mocny wiatry, który mógłby przeszkodzić. Poprawiła pozycję i wykonała dosyć prostą inkantację.
Droga Zniszczenia Numer Jeden: Pchnięcie
W tym momencie antena miała w jej mniemaniu gładko potoczyć się po lodzie na środek jeziora. Jeśli nic jej nie przerwało i antena sunęła po lodzie jakiś kawałek drogi, to wskoczyła na lód i z dystansu kontrolowała ruch anteny, by w razie czego ją w odpowiednim momencie zatrzymać w razie jakiegoś zagrożenia z zewnątrz. Jeśli jednak nic im nie przeszkodz, to rzuci po prostu któreś z prostych zaklęć unieruchamiających i zatrzyma antenę na środku lodu. Wykonała ten manewr, by ciężar rozłożył się równomiernie, a nie skupił w jednym miejscu, jakby ktoś trzymał antenę. Jeśli jednak coś nie poszło tak, to ona i (miała nadzieję), Serito będą gotowi natychmiast interweniować. Ale według niej powinno wszystko pójść według planu, bo w sumie miała zawsze to szczęście i się rzadko myliła...
PUNKT ZA POMYSL
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 21:22, 03 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Serito
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:16, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Serito
~ " Niech ją szlag" pomyślał Serito " Skoro mogła sama zająć się tą robotą, to po jaką cholerę prosiła o zgłaszanie pomysłów ! " Gdyby spojrzenie, mogło z pewnością ich drużyna zmniejszyłaby się o jednego członka. Dowódcę ... Jak zwykle, szybko opanował gniew. Wiedział, że może być jeszcze potrzebny, a od jego spokoju zależało czy zareaguje właściwie, gdy będzie potrzebny ... Czekał na rozkazy, przygotowany również na to, że bez względu czy je wypełni prawidłowo i tak może spaść na niego ochrzan ...
Nobu Mijuki. Spodobało mu się to, że pomimo trudnej sytuacji myślała racjonalnie i nie dawała odczuć po sobie, że jest zdenerwowana. W milczeniu wysłuchał jej polecenia i ustawił antenę dokładnie tam gdzie chciała.
- Serito-san, jakby co bądź w gotowości wbiec na lód. Ale nie powinno być problemu. Zaklęciem ją przepchnę na środek.
Odpowiedział skinieniem głowy po czym stanął tuż obok niej , przygotowywując się do sprintu jakby zawiodła magia ... Przyglądał się efektom jej zaklęcia z pewnym niepokojem. Zacisnął zęby i lekko pochylił się do przodu. Był gotów ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemo
Anna Maria Wesołowska
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: SSVD
|
Wysłany: Pon 22:43, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Nobu powachlowała się lekko wachlarzykiem, słuchając słów miss Liny. W jej wnętrzu działo się zupełne przeciwieństwo tego, co odbywało się z wodą. Ale nie dała po sobie tego poznać, jeszcze nie teraz...a może jednak...argh! Nie chciała by to widzieli! Mało brakowało, a tupnęłaby nóżką w momencie, gdy tamta zaczęła wołać ich per głupcy. Miała na ten temat nieco inne zdanie, ale póki jest pod dowództwem tej a nie innej osoby, wolała go nie wyrażać. Jeszcze. Jakby tu ochłonąć przez chwilę...tak! To było najprostsze rozwiązanie. Odwróciła się plecami do reszty, wyciągając powoli swój oręż Shinigami, odchodząc parę kroków dalej. Przyjęła niską postawę z mieczem trzymanym w jednej dłoni i ostrzem po skosie skierowanym ku ziemi dobry kawałek dalej, wierzch drugiej dłoni lekko tylko opierał się o trzonowate zakończenie rękojeści, dzięki czemu pierwsza dłoń mogła skupić się na nadawaniu siły i szybkości uderzeniom, a druga mogła korygować kierunek w którym kierowało się ostrze. A że jej miecz był nieco większych niż normalne rozmiarów, dawał jej przewagę zasięgu, dzięki czemu mogła chociażby jednocześnie odskoczyć i wykonać cięcie, atakując i chroniąc się przed przeciwnikiem.
Właśnie.
Jakim przeciwnikiem?
Wkładając maksimum samokontroli i opanowania w swój głos, dziewczyna rzuciła tak jakby do siebie.
-To ja zajmę się wyglądaniem pędzących na złamanie karku Pustych, liczących na darmowy obiad. Bo jak zapewne uczą w dwunastce, taka radosna eksplozja orgazimstycznego Reiatsu z zasilanego inkantacją zaklęcia niskiego i zasilanego inkantacją zaklęcia poziomu średniego jest dla pobliskich Pustych jak wieeeelki napis DARMOWA WYŻERKA TYLKO U NAS, prawda? A jak nie wiedzą, to..."głupcy".
Przy okazji, swojej siostrze oddała w głowie wielkie, wspaniałe GOOD JOB za to, że nie dała jak zwykle po sobie jeździć. Ha! A potem skupiła się w całości na pilnowaniu, czy jakiś irytujacy stworek nie pojawi się w okolicy, zwabiony ofertą posiłku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:59, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Spokojnie zamknęła oczy. Wsłuchiwała się spokojnie w odgłosy wokół, które otaczały ich grupkę, przez co zwiększała swoje skupienie. Inaczej - tak prosta inkantacja jej nie wymagała, ale raczej chciała się wyciszyć, uspokoić, bo z pewnością była zirytowana. Ale gdy spoglądała na lód poczuła dziwny... niepokój. Coś jej nie pasowało. Intuicja ? Może, jednak nie miała czasu na bzdury. Z jej ust powoli uwalniały się słowa dobrze znanego jej zaklęcia.
Droga Zniszczenia Numer...
Przerwała, gdy ujrzała siostrę, która dziwnie się cofnęła. Cóż, dobrze znała takie zachowanie w jej wykonaniu. Gdy coś jej nie pasowało, to zwykle właśnie się wyciszała i stawała się dziwnie opanowana. Spojrzenie, które mogło zamrażać. Tak, z tej strony ją nawet szanowała. Kaji-Chan też czuła, że coś jest dziwnie nie tak... I gdy Miyuki to usłyszała, to nagle ją olśniło. Albo zdecydowanie podniosło ciśnienie.
-To ja zajmę się wyglądaniem pędzących na złamanie karku Pustych, liczących na darmowy obiad. Bo jak zapewne uczą w dwunastce, taka radosna eksplozja orgazimstycznego Reiatsu z zasilanego inkantacją zaklęcia niskiego i zasilanego inkantacją zaklęcia poziomu średniego jest dla pobliskich Pustych jak wieeeelki napis DARMOWA WYŻERKA TYLKO U NAS, prawda? A jak nie wiedzą, to..."głupcy".
- Cholera... faktycznie masz rację, Kaji-Chan ! W skrócie ćmy zaraz zlecą się do żarówki pełnej Reiatsu. Wyjątkowo głodne ćmy. Cóż, musimy się pospieszyć. Ten ogromny błąd da się jeszcze naprawić. Serito-san, dalej bądź gotowy, tym razem musimy być jeszcze czujniejsi.
Tym razem faktycznie musiało im się spieszyć. Może i nie bała się walki, ale nawet ona była na tyle rozsądna, że walka ze stadem Pustych nie jest zdecydowanie zbyt bezpieczną i rozsądną perspektywą. Tym razem szybko się odpowiednio ułożyła i szybko wypowiedziała inkantację, którą dosyć dobrze znała.
- Droga Zniszczenia Numer Jeden: Pchnięcie... A teraz niech lepiej niech nic nie przyleci mimo wiadomego zaproszenia. Może dopisze nam szczęście.
Cóż, sytuacja się skomplikowała. Teraz w myślach mogła wyklinać ten przebieg wydarzeń, bo jednak wychodzi na to, że ponton byłby najrozsądniejszym rozwiązaniem. Tak pomyślała o skuteczności lodu na tafli wody... że zapomniała, że taki zestaw zaklęć z pewnością będzie wyczuwalny na parę ładnych kilometrów. I mogła jednak rozwiązać to po swojemu Cienistym Krokiem. Trudno i tak już było za późno. Stała w każdej chwili gotowa do rzucenia unieruchamiającego zaklęcia na antenie, a reszta lepiej niech ją dobrze osłania. Bo inaczej będą w dużych kłopotach...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 23:06, 03 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Serito
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 23:52, 03 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Serito
Białowłosy rozejrzał się wokół, zwracając szczególnie uwagę na niebo ... Nie. W pobliżu nie było narazie niczego, co mogłoby ich niepokoić, przynajmniej w tej chwili ... Nie robił sobie zbytnich nadzieji, że tak silna wiązka energii duchowej nie przykuje niczyjej uwagii. Myślał gorączkowo, czy warto ryzykować życiem dla kawałka żelaza - zapłacić życiem, by ludzie z dwunastki poczuli się dowartościowani ... Nie. Tu chodzi o coś więcej - o dołożenie cegiełki w kampanii przeciwko Aizenowi, najwyżej zginą śmiercią godną bohaterów ... Może miałby więcej ochoty do walki, gdyby za dobre chęci nie spotykała go nagana ... Teraz tylko wykonywał polecenia, cały duch walki go opuścił - było mu w sumie wszytko jedno czy Hollowy ich znajdą czy nie ... Nawet nie wyciągnął swojej wakizashi
Usłyszał monolog Kajitsushu. Miała prawo bać się o swoje życie, to było naturalne. Serito ucieszył fakt, że mimo zdenerwowania panowała nad sobą i była gotowa walczyć w razie potrzeby. Karakura nigdy nie wydawała mu się bardziej złowroga niż teraz. Nawet fakt, że nie musial nosić anteny ani załatwiać żadnych materiałów na potrzeby misji, nie wywołał na jego twarzy uśmiechu ... To czekanie było w sumie znacznie gorsze ~" W razie czego, możemy liczyć na drugą grupę..." Nie. Wiedział, że wpakowali się w niezłe bagno i że Abi-sama nie będzie ryzykować własną skórą by ocalić czwórkę mało znaczących Shinigami ...
- Serito-san, dalej bądź gotowy, tym razem musimy być jeszcze czujniejsi...
- Nie musisz mi tego powtarzać, Miyuki-san. Wiem, co się szykuje ... Użycie zaklęć zamrażających było jak dla mnie złem koniecznym ... Zróbmy, co mamy do zrobienia i wynośmy się stąd ... No, chyba że któraś z was ma w zapasie równie potężne zaklęcie, to tedy nie mamy się o co martwić ... - rzekł Serito - Bywało gorzej, prawda ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Serito dnia Wto 0:01, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
GameMaster
Administrator
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
Wysłany: Wto 17:11, 04 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Antena dopełniła dziwacznego, monumentalnego dzieła. Tam, gdzie przed chwilą znajdowało się jezioro, obecnie znajdowało się raptem małe rozlewisko, otoczone ze wszystkich stron podmokłą gliną. Na samym środku znajdowała się duża, jak gdyby lodowa pajęczyna, rosnąca i grubnąca w miarę posuwania się od ziemi ku górze. Na jej samym szczycie zładowała się, lekko tylko przechylona, długa i ciężka antena.
Zaklęcie, zupełnie niespodziewane i nad wyraz silne, jak na tak młodą adeptkę, zdało egzamin. Antena była przymocowana na stałe, a przynajmniej do czasu, aż pozornie twardy lód nie zacznie się topić oraz pękać. Czy ten czas wystarczy, aby Haraka Abi otrzymała niezbędne dane?
BY LINA
Lina spojrzała z podniesionymi brwiami na dwie siostry oraz mężczyznę. Shinigami w kimono najwyraźniej miała jej coś do zarzucenia. Ehh… czemu musi się tłumaczyć przed takimi jednostkami?
-Nie będę polemizować na ten temat. Zdaje sobie sprawę, że im potężniejsze zaklęcie, tym większe prawdopodobieństwo za zwrócenie na siebie uwagi istot, których byt oparty jest na duchowych cząsteczkach. – powiedziała w kierunku Nobu Kajitsushu.
-Oczywistym jest, że nie zrobiłabym tego, gdyby ktoś wpadł na jakiś sensowny plan. Nasz towarzysz zaproponował jednak wymarsz… w kierunku ludzkiego ośrodku handlu. Gdyby wrócił z przyrządami, które najwyraźniej miały pomóc w rozlokowaniu anteny, minęłoby wiele, naprawdę wiele czasu. Nie możemy sobie pozwalać na takie straty. – Linie zdało się to całkowicie oczywiste, toteż mówiła to z monotonnym spokojem, patrząc na swoje dzieło. Miała nadzieję, że przekaźnik działa poprawnie.
- W wypadku ataku oponentów, przykładowo pustych, zawsze przecież mamy ciebie, prawda? – Powiedziała wskazując w niemal oskarżycielski sposób Serito swoim długim, naprawdę kościstym palcem, po czym odgarnęła do tyłu swoje włosy, pokazując ni to uśmiech, ni to grymas.
-Haraka Abi, właśnie zamontowaliśmy antenę.. – powiedziała, przystawiając sobie palec do ucha. -Teraz czas na waszą część planu.
Grantze ponownie spojrzała na swój (oczywiście tymczasowo) oddział. – My powinniśmy zabezpieczyć ten teren jak tylko potrafimy najlepiej Powiedziała
-----------------
Powietrze stawało się coraz cieplejsze, pierwsze krople zaczęły kapać z lodowej konstrukcji, niemniej daleko jej było do zawalenia. Miejsce wydawało się być bezpieczne. Aż do czasu. Nagle niebo przecięła kolejna czerwona wstęga. Ziemia zadrżała, cząsteczki reiatsu niemalże zaczęły dusić drużynę przy antenie. Co jakiś czas dało się usłyszeć mniejsze lub większe wybuchy, które przekładały się na kolejne, bezlitosne fale czystego reiatsu. Wnet coś z ogromnym impetem spadło po czym mocno wbiło się w ziemię, niecałe kilkadziesiąt metrów od waszej pozycji. Zrobiło to z takim impetem, że nie sposób było zauważyć, cóż to takiego było. Najwyraźniej pojedynek tytanów ,kimkolwiek byli walczący, przesuwał się
powoli w ich stronę
BY LINA
-Nie rozdzielać się. Naszym priorytetem jest antena! Pozostańmy na swoich stanowiskach! – wykrzyczała głośno, co zupełnie do niej nie pasowało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez GameMaster dnia Wto 17:11, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 19:06, 04 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Antena potoczyła się w miarę gładko i sprawnie po lodzie, co musiała przyjąć z lekką satysfakcją. Gdy znalazła się na środku, wykonała proste zaklęcie unieruchamiające i w tym momencie jedynie pozostało ochraniać antenę przed ewentualnymi zagrożeniami. Była w sumie zdziwiona, że było tak cicho i spokojnie mimo takiego "wabika" na wygłodniałych pustych. Chociaż to, że jej słowa zupełnie olała, to była potwarz i obiecała sobie, że tego tak nie zostawi. Prędzej czy później to sobie "wyjaśnią". Jednak jeszcze zirytowało ją jedno - przypisanie wszystkich zasług dla siebie. Ale tego już zignorować nie potrafiła. Chociaz za cenę obrony siostry, która jej irytuje, była gotowa złamać swoje tabu i ją bronić, co musiała przyznać było bardzo dziwne.
-Oczywistym jest, że nie zrobiłabym tego, gdyby ktoś wpadł na jakiś sensowny plan. Nasz towarzysz zaproponował jednak wymarsz… w kierunku ludzkiego ośrodku handlu. Gdyby wrócił z przyrządami, które najwyraźniej miały pomóc w rozlokowaniu anteny, minęłoby wiele, naprawdę wiele czasu. Nie możemy sobie pozwalać na takie straty.
- Moja siostra pierwsza wymieniała punkty jak rozwiązać ten problem, które oczywiście zignorowałaś. Był tam także pomysł z lodem. Po drugie mogłabyś się skonsultować z nami jak rozwiązać problem, a nie rozwiązywać problem na chama. Szybko byśmy ustalili, nie ryzykując aż tak. Że jeszcze nic większego nie przybyło ? Masz szczęście. Jak to szło... Głupi ma szczęście. To, że raz dostałaś dowodzenie, nie znaczy, że możesz się uważać za pępek świata. Szanuj nas albo będe musiała uzupełnić twój raport o parę szczegółów, które napewno Ci nie pomogą. Poza tym na codzień masz tą samą rangę co my, więc zmień swój ton.
Zakończyła swoją przemowę pełną pogardliwego tonu dla jej "przywódczyni". Zmieniła zdanie o niej w sposób diametralny, bo nie zasługiwała nawet na to, by wogóle do nich mówić. Ba, nie podałaby jej ręki, bo jeszcze by syfa złapała. Ignorując resztę, położyła się niedaleko, zakładając ręce za głowę i spoglądała w niebo, czekając na jakiś dalszy rozwój wydarzeń. Widok ten jakoś ją dziwnie uspokoił i na chwilę przymrużyła oczy, by...
Od razu przywróciło ją do przytomności potężne uderzenie w ziemię. Co to do cholery było ? Nieważne, ale coś się zaczęło dziać. Spokojnie wstała i przyglądała się sytuacji, kryjąc swoje emocje. Tak, to był niezły znak, musiała się wyżyć na czymś, a wkrótce mogła mieć do tego okazję. Heh, czemu wszystko wokół musi być takie irytujące ? Nie można choć raz ułatwić co nieco jej życie ? Jednak coś się do nich zbliżało do nich coraz bliżej, przyprawiając ją o przyjemny dreszczyk emocji. Tak... to zdecydowanie było coś, co przywróci jej dobry humor. Bo to, że nawet pomagała swojej siostrze, było bardzo dziwnym i niepokojącym zjawiskiem.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 19:36, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemo
Anna Maria Wesołowska
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: SSVD
|
Wysłany: Wto 19:32, 04 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Bahbahbahbahbahbahbah. Bah! Bahbah. Stojąc z wiernym ostrzem w dłoni, Kaji karykaturalnie i prześmiewczo naśladowała mimikę i ruchy warg miss temporalnej dowódczyni, pozwalając w ten sposób uspokoić nieco skołatane nerwy. Mała parodia zawsze pomagała sie jej nieco rozluźnić, pozwolić zapomnieć o głodzie...niech to szlag. Właśnie sobie o nim przypomniała. Grr...
Narzekania i wewnętrzne bluźnierstwa szybko jednak zostały przerwane niecną interwencją z zewnątrz, jaką niewątpliwie było jebłubnięcie, które sugerowało, że jak nie oni do kłopotów, to kłopoty do nich. Jeszcze trochę, a jakiś przypadkowy podmuch wesoło ciśnie ich do niebios, jak nie dalej. Przymknęła połowicznie oczy, dając im lekko odpocząć. Przydadzą się niedługo...kątem złotego ślepia zobaczyła siostrzyczkę, która uznała, że czas na sieste. Tsu uśmiechnęła się z lekkim przekąsem, poprawiając zawieszoną w poprzek pasa pochwę od miecza. Heheheh.
-Stanowiska, stanowiska, jakie stanowiska? Bo nie przypominam sobie by KTOKOLWIEK ustalił, gdzie kto i jak ma leżeć, stać, czy co tam innego robić, ale jasne jasne, jeśli coś pójdzie źle, to dlatego, że nie staliśmy na swoich stanowiskach i to nasza wina, taa...
Kajitsushu znowu zaczęła, dla zwyczajnego, psychicznego relaksu, oddawać się narzekaniu i marudzeniu, którego głośność i zrozumiałość gwałtownie malała, przechodząc w końcu do niezrozumiałych dźwięków pod nosem. Co nie przeszkadzało jej być maksymalnie uważną.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Wto 19:34, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|